11 listopada 2014

Że niby gorszy od diabła?

  


DULAL KHAN 
~ Ale mówicie mi Dul 

Syn Zeusa || Opiekun || Uczący fechtunku || Ten groźny || Bez kija nie podchodź || 34 lata 


Mężczyzna w każdym calu, będący dumny z swojej hinduskiej krwi. Postrach obozowiczów. Nieraz ktoś oberwał z pioruna w dupę, bo czymś go tam zirytował. Jak trzeba to i po mordzie potrafi dać. Co z tego, że jesteś synem Hermesa? On jest synem Lalithy Khan i jak masz jakiś problem, to po mordzie dostaniesz i drugi raz. Jednakże kobiet nie bije. Czas treningów się nie liczy, trzeba tych szczylów czegoś nauczyć. Że niby miłość istnieje? Kiedyś w to wierzył i co? Puściła się z Hadesem, no jak tak można. Postawa wskazująca, że ma wszystko gdzieś. Wrażenie twardego chama, którego lepiej omijać. Samotnik jakich mało, papieros ukochany druh. Seks to drowie, każdy to powie. Przysłowie, że żeby życie miało smaczek to raz dziewczynka i raz chłopaczek wzbudza w nim odrazę. No bo trzeba się określić, czy jest się kurwa mać hetero czy też nie. I lepiej byś był hetero, bo inaczej po treningach nogi w dupę będą wchodzić. Kiedyś był w wojsku. Kiedyś był w niewoli. Kiedyś cholernie go raniono. Ponoć klatka piersiowa i plecy pokryte są milionami blizn. Jednakże ty o tym nie wiesz, bo ci tego nie pokaże. 
Jego wroga postawa do wszystkiego i wszystkich pewnie zniechęca. I taką też ma rolę. Nie ufa innym, bo nieźle się kiedyś na tym przejechał. Wojna, niewola, krew, trupy, śmierć - zmienia człowieka. Nawet jeśli jest się tym człowiekiem w połowie, bez różnicy. Jednakże dla swej kochanej matki jest w stanie góry przenieść. Dla bliskiej osoby da sobie nogę odciąć. Jeśli da ci się poznać, zobaczysz skrzywdzonego chłopca, który dorastał wśród nienawiści różnorakich państw. Znasz takie przysłowie, że pozory mylą? Dulan Khan jest tego przykładem. 
Kwestia mocy? Cała elektryka i pioruny w swoim posiadaniu. Strzeli z palca prądem tak, że aż zaboli. Lubi obierać sobie za cel cudze tyłki. Bawi go reakcja innych, tak więc... uwaga. 

__________
Mam nadzieje, że się nie przestraszyliście.
Tak w ogóle autorka szuka mu osoby, 
który wzbudzi w nim uczucia. Wiecie, nie? 
Nie bójcie, nie zje. Z chęcią powątkuje. 

31 komentarzy:

  1. [Cześć, witam w Obozie Herosów :D Masz ochotę na wątek z Sol?]

    Sol.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. [Super zdjęcie *-* Pewnie gdyby Roxy nie była Łowczynią, zakochałaby się xD
    Aczkolwiek - witamy w Obozie Herosów i mam nadzieję, że będziesz się z nami dobrze bawić :)]

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  4. [Ach, u mnie z pomysłami naprawdę kiepsko.. Może Dul uczy Sol fechtunku, albo dziewczyna niechcący zobaczyła jego blizny czy coś. Nie mam na razie konkretnego pomysłu.. Może ty coś masz? ;) Myślę że Sloane chętnie rozbudziła by jego uczucia, jeśli Ci to pasuje i nie przeszkadza różnica wieku XD]

    Sloane.

    OdpowiedzUsuń
  5. [Okej :D Ty wolisz zacząć czy ja?]

    OdpowiedzUsuń
  6. [A witam ;D Może Michał czymś go totalnie wkurzy i ten będzie chciał mu trzasnąć piorunem w rzopę, aby ten się w końcu uspokoił. A tu psikus, bo Misiek zatrzyma czas, a co za tym idzie, także i piorun :D]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Ja do napisania mam rozprawkę i zeszyty do przepisania, odkładałam to od piątku.. a teraz tak się nie chce. ;)]

    Nie do wiary, jak można ukarać kogoś za takie małe przewinienie jak związanie kogoś pnączami? Fakt faktem że to były ciernie i trochę pokaleczyły tą dziewczynę, ale należało jej się, więc to nie była tylko wina Sloane. Kara właściwie nie była taka zła, dodatkowe treningi, też mi coś, dziewczyna lubiła fechtunek, tak, nauczyciel był dojść surowy, słyszała od kilku obozowiczów że ktoś parę razy nieźle dostał w dupę piorunem, usłyszeć to i zobaczyć to zabawna rzecz, ale samemu dostać to już gorzej. Sol doszła do areny, świetnie, Dula nigdzie nie było, teraz będzie musiała go jeszcze szukać, przezabawnie. Prychnęła jak rozjuszona kotka, najprawdopodobniej jest w swoim domku więc naburmuszona Sloane właśnie się tam udała.
    Stanęła przed domkiem Zeusa, był najokazalszy z wszystkich innych domków, zawsze ją onieśmielał, Sol zastanawiała się czy nie zapukać, ale w końcu stwierdziła że pewnie nauczyciel spodziewa się jej wizyty więc po prostu lekko uchyliła drzwi. Miała trochę wątpliwości, nieśmiało wsunęła głowę do środka.
    Dulal właśnie ściągał koszulkę, Sloane stanęła jak wryta, nieśmiała nawet się poruszyć, badała wzrokiem jego mięśnie i wyraźne blizny, zapomniała jak się oddycha, zakręciło jej się w głowie.
    Skąd on to ma? Co mu się stało? - myślała gorączkowo.
    Przetrzymywała się framugi drzwi, starając się nie upaść na podłogę, nadal patrzała jak zahipnotyzowana na klatkę piersiową Dulala, nie zauważając nawet że on ją zauważył.

    OdpowiedzUsuń
  8. Gabriel przez pierwsze tygodnie w Obozie czuł się po prostu źle. Nie chciał wychodzić z domku Apollina, nie chciał wchodzić wśród herosów. Nie był przekonany do tego, czy w ogóle chce tu być. Wokół niego było zbyt wielu ludzi, umysł nie dawał mu spokoju. Wizje prawie cały czas zajmowały jego głowę, ciągle widział czyjąś przeszłość lub przyszłość, a większość scen nie była przyjemna. Rzeczywistość mieszała mu się z majakami. Nie wiedział kiedy widzi świat realny, a kiedy znajduje się w czyimś życiu. Cofał się przed cudzym dotykiem, bo wtedy było jeszcze gorzej. Uciekał i krył się przed innymi. Ciągły ból głowy go oszałamiał. Nie wiedział jak reagować, nie wiedział co mówić. Nie potrafił poprawnie kontaktować się z ludźmi. Można powiedzieć, że przez długie lata znał wyłącznie kilka osób, więc zawsze wyglądało to zupełnie inaczej. Wizje były rzadsze, łagodniejsze. Tutaj jego dar stał się przekleństwem i na równi z nieznajomością świata i zachowań ludzkich nie pozwalał na normalne funkcjonowanie.
    Po pierwszym tygodniu wreszcie wyszedł na zewnątrz. Jego umysł się przyzwyczajał. Powoli zaczął chodzić na zajęcia, czasem jadał ze wszystkimi. Nadal preferował samotność, większość czasu spędzał w oddali od ludzi, Chejron pozwalał mu na samotne treningi, a on z dnia na dzień wytrzymywał coraz dłużej bez wizji. Zaczął doceniać zmianę trybu życia, mimo tego, ze nadal było mu trudno.
    Czternastego dnia Gabriela w Obozie centaur stwierdził, że czas na prawdziwą lekcję fechtunku. Gabe zawsze był kiepskim szermierzem i lepiej czuł się na dystans, a ten fakt w połączeniu z jego swoistą fobią przed cudzym dotykiem i kilkoma zasłyszanymi historiami na temat nauczyciela, jego najbliższe godziny nie zapowiadały się najlepiej.
    Gray podpiął włosy, żeby grzywka nie leciała mu do oczu, odpowiednio się ubrał (a przynajmniej miał taką nadzieję, bo założył to, co poradziła mu Ida), zabrał dopasowany wcześniej miecz i ruszył w kierunku areny. Nie przyszedł ostatni, części osób jeszcze nie było. Stanął lekko na uboczu i niepewnie patrzył się po ludziach. Już się denerwował, zdawało mu się, że jego serce bije dwa razy głośniej niż powinno, a jeszcze nie przyszedł sam nauczyciel.

    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. [Haha, dziękuję :) Mimo tego że trochę pracy mam, nie mogę się oprzeć pokusie odpisania ;P Nie jest to za długie bo to pracy trzeba się w końcu zabrać :x]

    Miała milion pytań, ale ani myślała wypowiedzieć choć jedno na głos, nie chciała przecież trafić na listę obozowiczów z śladami na tyłku.
    - Jasne - wzruszyła ramionami, starając patrzeć się mu w oczy ale nie było to łatwe biorąc pod uwagę to, że był od niej wyższy. - Możemy iść już na trening?
    Dulal podniósł jedną brew, patrząc na nią z góry, Sol przechyliła głowę i mierzyli się spojrzeniami w końcu nauczyciel prychnął i ominął dziewczynę, skierował się na arenę. Sloane niemal biegła starając się za nim nadążyć, gdy nauczyciel w końcu się zatrzymał prawie na niego wpadła, zdyszana, odchyliła głowę do tyłu próbując zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, omal nie dostała mieczem który Dulal właśnie jej rzucił. Momentalnie zaatakował, zaskoczona ledwo uchyliła się przed ciosem, gdy doszła do siebie, zaatakowała, brzdęk metalu odbijał się raz za razem, Sol głownie starała się unikać ciosów, miała tylko kilka okazji żeby sama móc je zadać. Niespodziewanie poczuła zimną stal na obojczyku i ciepłą ciecz spływającą na jej dekolt, krew skapnęła na ziemię, a Sol walczyła z narastającym uczuciem paniki.

    OdpowiedzUsuń
  11. [Ja też tu mieszkam od niedawna :D]

    Michał należał do istot, które nie mogły żyć, jeżeli czegoś nie zwaliły na sam początek dnia. Słyszał to i owo o nauczycielu fechtunku... No, ale własnej natury nie dał rady stłamsić. I tak na dzień dobry już był na spalonej pozycji, gdy zamiast standardowego, wypowiedzianego przez grupę "Dzieeeeeń dooooobryyyy", powiedział "Siemka psorku". I tak się to zaczęło. Później zrobił coś niezgodnie z zaleceniami belfra. No, ale rezultat osiągnął prawidłowy. A później poszedł sobie podglądać dziewczyny. No co? Jego kręciły kobitki!
    I odwrócił się w odpowiednim momencie. Jakiś piorun właśnie w niego leciał. Szybka akcja- reakcja i... Wszystko zatrzymało się w miejscu.
    - Ufff... - Obtarł dłonią czoło. - Widział pan? Mało co jakiś debil nie trafił mnie piorunem. - Stwierdził, złażąc z murka.

    OdpowiedzUsuń
  12. Prawie się przewrócił kiedy zobaczył nauczyciela. Khan. Tak, teraz sobie przypomniał - nazywał się Dulal Khan. Wyglądał jakby chciał stanąć do pojedynku z samym Aresem i prawdopodobnie mógłby wygrać. A już z pewnością Gabriel nie miał przy nim najmniejszych szans. Wystarczyło mu samo spojrzenie mężczyzny. Oj nie. Ooj nie. Dlaczego Chejron wysłał go akurat do niego? Musiał wiedzieć co ten sobie pomyśli na widok takiego dzieciaka jak on. Chyba nie on jeden uczył tu szermierki, czyż nie?
    Gabe natychmiast ruszył biegiem za całą resztą. Wbrew pozorom, nie był nieumięśnionym chłopcem z patyczkami zamiast rąk i wklęsłą klatą. Z pewnością nie należał do czołówki obozowej, ale miał dość dobre ciało i siłę. Spędzając lata w odosobnieniu poświęcił niemało czasu na ćwiczenia.
    Nie zdziwił się kiedy usłyszał, że Khan go woła. Nie ucieszyło go to, prawdę mówiąc miał ochotę zapaść się pod ziemię, ale podszedł, starając się wyglądać pewnie, jednak jego mina musiała zniszczyć tę próbę.
    - Gray Gabriel - odpowiedział i poczuł, że zaschło mu w gardle. Miał bardzo złe przeczucia i nie potrzebował do tego wizji.

    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  13. - Panie, bezczelny to mało powiedziane. No, kto normalny rzuca piorunami w kogoś? Pan też by chyba nie chciał. - Powiedział, gestykulując żwawo rękoma. ADHD w przypadku Michała to było mało powiedziane. Ten dzieciak był wszędzie. Nawet w lodówce za sałatą. I zawsze pakował się w kłopoty.
    W tym momencie miał jakiś przebłysk. Złapał się za głowę, krzywiąc się nieco boleśnie.
    - Znajomi mówią na mnie Cichy. - Powiedział bez ogródek, znowu szczerząc się szeroko. Spojrzał za faceta i dostrzegł przerażone miny pozostałych jego kolegów i koleżanek. O co im mogło chodzić?

    OdpowiedzUsuń
  14. - A to już pan dopowiedział o tym chamie. Ja zatrzymałem się na etapie "bezczelny debil". - Zauważył chłopak. - No to tylko tyle ja na ten temat myślę. - Stwierdził. Chciał już zakończyć tą rozmowę. - Ha, widzi pan. Takie zaskoczenie. Myśli pan sobie: "Cichy, to pewnie dlatego, że jest cichy i siedzi cicho jak mysz pod miotłą". A tu taka niespodzianka. - Buzia mu się nie zamykała. - To tak jakby czekać na spotkanie z prezydentem, a tu przychodzi szanowna pani Krysia z gazowni. Efekt zaskoczenia jest ogromny. - Uśmiechnął się. Część uczniów próbowała się powstrzymać od śmiechu. - Jak się nazywam? No to powiem, że jest to jedne z najbardziej popularnych imion w moim kraju. I bynajmniej nie jest to Andrzej. - Rzekł. - Jeden z archaniołów tak się nazywa. Jeden z bohaterów trylogii Sienkiewicza miał tak na imię... Nadal pan nie wie? - Zapytał. - A tak na marginesie to Michał jestem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozejrzał się dookoła.
    - Gdzie ten facet? - Zapytał. - Dobra. Chce pan powiedzieć, że przegiąłem pałę, tak? - Zapytał. - Mogę przebiec się. - Stwierdził. - Muszę gdzieś wyładować swoje pokłady energii. Kiedy usłyszał o pompkach skrzywił się. - A nie dałoby się tak bez tych pompek? - Założył rękę na rękę. - No dobra. Zaraz pobiegnę. Tylko sobie cysternę na plecy założę. - Stadion był ogromny. Dlatego też i jakiś zapas wody mu się przyda. Tym bardziej, że nie jadł nic od piątej trzydzieści. A dochodziło południe. No i brzuch mu zaczął marsza grać.

    OdpowiedzUsuń
  16. To był miły gest, dziewczyna delikatnie dotknęła się w to miejsce, zamknęła oczy, cicho westchnęła i wstała, chwyciła mocniej rękojeść miecza patrząc w oczy Dulala, chciała mu pokazać że jest twarda. Zaatakowała, włożyła całą swoją siłę w to pchnięcie, ale nauczyciel z łatwością odbierał ciosy, mimo to Sol dalej zawzięcie atakowała starając się nie spuszczać wzroku z jego oczu, coraz częściej to on musiał się bronić. Nie wiedziała czy jej zaczęło dobrze iść czy Dul dawał jej fory, miała nadzieję że to pierwsze, gdy nauczyciel się zachwiał dodało jej to pewności siebie, starała się przewidzieć co zrobi Dul, ale on wciąż ją zaskakiwał, gdy tylko myślała że może wygrać, że na pewno wygra, on zadawał cios po którym traciła swoją przewagę, jedno mocne pchnięcie sprawiło że Sol wylądowała na ziemi. Jęknęła, miała nadzieję że jej się uda, tak bardzo chciała żeby to Dul chociaż raz wylądował na ziemi.. może jest taka szansa. Za nogami nauczyciela zaczęła wyrastać roślinka, pnącze piło się w górę, Sloane niezauważalnie dała znak ręką i pnącze owinęło się o nogę Dulala, pociągając go w dół. Stracił równowagę i upadł obok dziewczyny, która z trudem hamowała śmiech.

    OdpowiedzUsuń
  17. - Może pana świętej pamięci babka miała biegunkę? - Zapytał, biegnąc. - To by wytłumaczyło dlaczego tak szybko biegała. - Dodał po krótkiej chwili. Jakże on się cieszył, że trenował to i owo. Teraz to się przydało jak z resztą było widać. Co jakiś czas omijał pioruny. No, ale przy którymś to już nie wytrzymał. - Panie, ja żem się z panem na takie coś nie umawiał. Nie było mowy o przeszkodach. Domagam się zmniejszenia liczby okrążeń o połowę. - Wyjawił swoje postulaty, zatrzymując się przed nauczycielem. - A po co pańską mamę? Co takiego złego zrobiła, że chce pan ją ukarać w taki zły sposób? To nie jej wina, że pan tak znęca się nad uczniami. - Stwierdził chłopak. Mimo iż miał te swoje jedyne metr siedemdziesiąt to potrafił rozmawiać twardo. Gorzej, jeżeli nauczyciel zechce zaprosić szanowną panią Cichowską. Oj, wtedy to nie będzie miło. Znowu będzie się na niego drzeć. Z resztą jak po każdej wywiadówce. Jeżeli ktoś chciał popsuć dobre relacje między rodzicem, a dzieckiem, to szkoła akurat świetnie wiedziała jak to zrobić. A już w szczególności, kiedy zbliżały się święta, czy jakieś inne urodziny...

    OdpowiedzUsuń
  18. [Przepraszam że tak krótko!]
    Szeroko się uśmiechnęła, pochwalił ją, zaśmiał się, uśmiechał się to był chyba największy sukces Sol dzisiejszego dnia, Dul tak rzadko się uśmiechał, a był to ładny uśmiech, chciała by go widzieć częściej i chciała go wywoływać.
    - Może być - powiedziała z uśmiechem, który jak na złość nie chciał zejść z jej twarzy. - Ale dałam bym radę - mrugnęła, Dulal zaśmiał się, a ona uśmiechnęła się jeszcze szerzej, o ile to było w ogóle możliwe, nauczyciel wstał z ziemi podnosząc przy okazji Sloane.
    - Pomóc wyczyścić miecze? - spytała, wskazując na dwa ubrudzone miecze leżące na trawie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie ważył się skomentować pomyłki w jego nazwisku. Pomijając fakt, że za bardzo się bał odezwać do kogokolwiek, wątpił, aby ktokolwiek inny odważył się spróbować poprawić Dulala. Oczywiście, i tacy z pewnością byli, ale im musiały nie przeszkadzać pioruny.
    Odbiegł, nic więcej nie mówiąc, czując nieprzyjemne mrowienie w nogach i pośladkach. Zacisnął zęby. Nietrudno było zauważyć, że mężczyzna go nie polubił, z resztą i on nie wzbudził sympatii Gabriela. Gray był przerażonym dzieciakiem, nieprzystosowanym do życia wśród ludzi, więc użeranie się z kimś takim było dla niego niejakim wyzwaniem i był prawie pewny, że do domku wróci wyzuty z emocji i bez chęci do dalszego życia obozowego.
    Skończył dziesięć kółek, starając się ukryć ciężki oddech. Nie chciał narazić się na kolejne komentarze, mimo przeczucia, iż są one nieuniknione.

    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  20. Sloane siedziała na jego łóżku, uważnie badała każdy kąt pomieszczenia, nie spodziewała się zaproszenia do jego domku, gdy Dul wrócił był znowu obojętny, dziewczynie trochę uśmiech zeszedł z twarzy, zabrała szmatkę i powoli zaczęła czyścić miecz. Nie miała pojęcia co powiedzieć, właściwie nie wiedziała czy w ogóle coś powiedzieć, onieśmielił ją.
    - Wiesz że następnym razem uda mi się? - próbowała przerwać ciszę - Kiedyś muszę wygrać tak? Jeżeli będziesz mnie uczył jestem pewna że będę coraz to lepsza - posłała mu lekki uśmiech. Serio, z Dulalem nic nie było łatwe..
    - Jeśli mogę się spytać dlaczego zacząłeś trenować? - spytała, naprawdę się starała żeby przerwać ciszę.

    [Wybacz, że tak krótko ale dzisiaj nie jest mój dzień.]

    OdpowiedzUsuń
  21. Delikatnie marszczyła nosek, starała zrobić się to tak aby Dulal nic nie zauważył, miała wielką ochotę powiedzieć mu żeby zgasił papierosa, kiedyś sama paliła, teraz jest tego przeciwniczką, naprawdę musiała się powstrzymywać aby siedzieć cicho.
    - Myślę że jeszcze będzie ten następny raz - odpowiedziała na jego pytanie, delikatnie się uśmiechając.
    Uważnie słuchała co mówi Dulal, śledziła ruch jego warg i zatopiła się w myślach, oprzytomniała kiedy zadał jej pytanie.
    - Powiedzmy że Chejron nie lubi kiedy jeden z obozów jest związany cierniami - odpowiedziała z śmiechem - A ja nie lubię jak ktoś dokucza słabszym, więc zrobiłam z tym porządek.
    Ostatni raz przetarła miecz, który był już czysty. Zastanawiała się nad tym co powiedział jej o Indiach, nie wiedziała o ich sytuacji, gdy była mała chciała tam pojechać, jej ojciec obiecał że kiedyś tam pojadą, ale teraz już raczej nie ma jak spełnić obietnicy. Wyobraziła sobie jak Dul oprowadza ją po Indiach, tych wesołych, pełnych kolorów, ten obraz nagle zastąpił drugi. Indie w wojnie, ciała na ulicach, pełno kwi i Dulal gdzieś tam, który walczy aby ocalić swoje życie, wzdrygnęła się, zamachała głową starając odpędzić tą myśl, spojrzała na Dula który patrzał na nią zdziwiony.
    - Skończyłam, gdzie mam to odłożyć? - spytała, wskazując na miecz i szmatę.

    OdpowiedzUsuń
  22. Dulal kojarzył się Gabrielowi z nauczycielem z amerykańskich filmów. Oczywiście nie wiedział jak zachowują się prawdziwi nauczyciele, więc nie był pewny czy to nie jest najnormalniejsze w świecie, ale właśnie to od razu przyszło mu na myśl.
    Był względnie zadowolony (spodziewał się, że bardziej się zmęczy) póki nagle nie okazało się, że ma ćwiczyć z samym Khanem. Nie dał po sobie poznać, że ta wiadomość zmroziła go na dobrą sekundę. Starając się znaleźć plus sytuacji, uznał, że ćwiczenie z innym obozowiczem byłoby dla niego znacznie bardziej niezręcznie, musiałby nawiązać kontakt, czy coś.
    Podszedł do nauczyciela, poprawiając podpięcie włosów i szybko rozejrzał się wokół, chcąc podejrzeć co powinien zrobić. Chwycił do ręki odłożony wcześniej miecz i wyprostował się. Dłonie lekko mu się trzęsły. Miał nadzieję, że broń nie wypadnie mu z ręki w połowie pierwszego ćwiczenia.

    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  23. - Nie potrzebuję forów - powiedziała z wymuszonym uśmiechem, przed jej oczyma dalej majaczyły się resztki tamtego obrazu, burczało jej w brzuchu i chciała iść na obiad a potem najlepiej zaszyć się w domku, spróbować skontaktować się z mamą, iść popływać, cokolwiek byleby zająć sobie czas i nie myśleć. Pukanie do drzwi trochę ją ocuciło, z zainteresowaniem spoglądała na Dula, na jego twarzy malowało się zdziwienie, przysiadł obok Sloane, czytając list. Dziewczyna zauważyła jak jego postawa diametralnie się zmieniła.
    - Dulal, wszystko w porządku? - spytała, kładąc rękę na jego ramieniu - Co się stało?

    OdpowiedzUsuń
  24. Sloane stała zdziwiona przed drzwiami, musiało stać się coś bardzo, bardzo poważnego. Nie wiedziała o co może chodzić, ale momentalnie zadecydowała że pomoże, Dulal na pewno nie będzie chciał jej pomocy, ale co tam. Sol właściwie nie wiedziała w co się pakuje, to coś związanego w obozie? Czy może bardziej poważna sprawa która wymagała natychmiastowego wyjazdu?.. Na wszelki wypadek, pobiegła do domku, chwyciła plecak i wpakowała wszystko co miała pod ręką, zabrała też swój sztylet, który dostała od matki, wybiegła z domku. Schowała się w krzakach, obok domku Dula, nie było to może najinteligentniejsze wyjście ale tam był doskonały widok, teraz miała tylko nadzieję że ją nie zauważy i że Dulal już nie opuścił domku.. Miała szczęście, nie musiała długo czekać gdyż Dul wyszedł parę minut po tym jak Sloane się schowała, odczekała chwilę aż mężczyzna trochę się oddali i wyszła z krzaków. Rozprostowała kości, czekała ją mała podróż cieniem, dziewczyna nie za specjalnie lubiła ten środek transportu, ale musiała przyznać że okazał się niezwykle użyteczny, niewidoczna, siedziała Dulowi na ogonie a on o tym nie miał najmniejszego pojęcia. Przekroczyli granice obozu, czyli jednak było to coś poważniejszego. Sol z każdym kolejnym metrem, coraz bardziej się męczyła, wyszła z prawy, tak dawno nie podróżowała cieniem, dawało jej to mocno w kość. Niespodziewanie, upadła parę kroków od Dulala, jej podróż cieniem gwałtownie się skończyła..

    OdpowiedzUsuń
  25. - Po pierwsze nie śledzę cię - warknęła dziewczyna, choć właściwie sama nie była pewna czy to co ona robi nie podchodzi pod śledzenie.. - Po drugie nie będziesz mi rozkazywać, nie wrócę do Obozu, to moja decyzja. I po trzecie chcę ci pomóc, jasne - syknęła rozjuszona, nigdzie nie zamierzała się ruszać, umiała o siebie zadbać, a Dul mógłby liczyć na pomoc z Podziemi, chyba..
    - A ty gdzie idziesz?! - spytała, już nieco mniej agresywnie - Ciebie także nie powinno cię tu być, jak i mnie.
    Według niej samej była całkiem przydatna, mogła by zrobić małe hokus pokus i tadam, mała armia umarłych! No czy to nie jest przydatne? Mogłaby wezwać parę potworów z Podziemia, no hallo! Żeby odrzucać coś takiego? Jej roślinki też się przydają.
    - Nie musisz mnie niańczyć, jasne. A. Ja. Idę. Z. Tobą. - powiedziała pewnie i nie zamierzała przyjąć odmowy.

    OdpowiedzUsuń
  26. Mimo tego że przerażała ją wizja tysiąca martwych żołnierzy, nie zamierzała się wycofywać, zwłaszcza po tym jak usłyszała że coś grozi jego matce. Patrzała jak odchodzi, prychnęła ze złością. Za jej plecami wyrosły trzy cienie, który następnie uformowały się w szkielety.
    - Ty - zwróciła się do jednego z zmarłych - Masz iść za tamtym mężczyzną, pilnuj go i nie daj się zauważyć, informuj mnie o działaniach. - rozkazała.
    Sloane ciekawiło jak zamierzają dostać się do Indii, lot samolotem wydawał się zbyt prosty, zresztą dziewczyna nie miała pieniędzy do takiej podróży.
    - Wy dwoje macie mnie chronić w razie potrzeby - zwróciła się do dwóch pozostałych szkieletów i poszła z Dulalem, starała się zachować dużą odległość lecz nie mogła spuścić go z oczu.

    [Bardzo przepraszam, za ostatnie krótkie wątki :c]

    OdpowiedzUsuń
  27. Nienawidziła tego uczucia, kiedy on ją dotykał, kiedy na nią patrzał.. za każdym razem odrzucała to uczucie, bagatelizowała je, tłumiła w sobie, ignorowała, udawała że go nie ma.. Teraz gdy stał tak blisko niej przez jeden mały ułamek sekundy miała ochotę go pocałować, ale zamiast tego wyplątała się z jego uścisku i stanęła za nim.
    - Martwię się, okej - powiedziała Sloane, co z tego że Dulal był od niej starszy o szesnaście lat, był doświadczony i umiał o siebie zadbać, ona się najzwyczajniej się o niego martwiła
    - I nie musiałeś zabijać od razu mojego szkieletu.. - westchnęła - To znaczy go już nie zabijesz bo jest martwy, ale wiesz o co mi chodzi - jęknęła, była trochę zmęczona dzisiejszym dniem, właściwie chciała iść do swojego ciepłego łóżka i pójść spać ale za cholerę się do tego by nie przyznała.
    - Proszę mogę iść z tobą? - poprosiła, głęboko patrząc w oczy Dulala.

    OdpowiedzUsuń
  28. Zadowolona skinęła głową, wsiadła do taksówki którą kierowały trzy pomarszczone i roztrzepane staruszki, z jednym okiem. Czekała ich pewna śmierć zanim jeszcze dojadą do Indii.. Wyjęła z torby zbożowy batonik, wzięła małego gryza i powoli zaczęła przeżuwać.
    - Więc kapitanie, jaki jest twój plaa.. - urwała gdy taksówka niespodziewanie ruszyła, Sloane prawie wypluła batonik gdy ścisnęło ją w żołądku, czy takie prędkości były dozwolone?
    - Możecie zwolnić?! - wysapała do kobiet, chwyciła mocno ramię Dula i mocno wcisnęła się w fotel, już tysiąc razy mocniej wolała podróż cieniem, pegazy, tramwaj, zatłoczony autobus czy autostop. Zamknęła oczy i w duchu modliła się do matki. - Dul powiedz mi kiedy będziemy w Indiach.

    OdpowiedzUsuń
  29. [Cześć, wątek zawsze chętnie! Ale z pomysłem nie przyszłam.. :<]

    MABH

    OdpowiedzUsuń
  30. Gdy powiedział jej o stanie wojennym w Indiach wyobrażała sobie zrujnowane ulice, ofiary na drogach i przerażonych ludzi pochowanych w domach, o ile jakieś zostały. Więc jakże zdziwieniem było zobaczenie kolorowej ulicy z straganami, gdzie tłum ludzi oglądał różne błyskotki sprzedawane przez kupców, nie wydawali się jakoś specjalnie przerażeni.. Może to nieodpowiednie do sytuacji, nawet bardzo nieodpowiednie, w końcu to misja ratunkowa dla matki Dulala, ale Sloane nie mogła się powstrzymać żeby nie dołączyć do kupujących. W końcu przełamała się i mimo tego iż było to nieprofesjonalnie, głupie, może nawet trochę infantylne, dołączyła do ludzi, przeglądała biżuterię, sari, różne materiały, choli, skusiła się na bransoletkę, gdy płaciła poczuła silny ból głowy.
    Zachwiała się do tyłu i prawie by upadła gdyby nie złapał ją Dul, mężczyzna zaprowadził ją pod drzewo i usadził na ziemi. Sloane ciężko oddychała, jej głowa pulsowała, czuła niewyobrażalny ból który rozchodził się po każdej części ciała, stawał się coraz to mocniejszy, wiedziała co się dzieje, ktoś umiera. I nagle wszystko minęło, a z jej gardła rozległ się przerażający krzyk, który zerwał ptaki z drzewa.

    OdpowiedzUsuń
  31. [A masz jakiś ciekawy pomysł, bo ja mam głowe pustą ;c]


    Jocelyn

    OdpowiedzUsuń